Raz byłem w Wisełce, tyle że przejazdem - pojechałem sobie w ciemno nad morze w ulubiony, zachodni rejon wybrzeża z myślą, że noclegi znajdę sobie już na miejscu. Latem to może i karkołomne zadanie, ale udało się. Wisełka była zaskakująco tania, ale cały entuzjazm przeszedł mi jak się dowiedziałem, dlaczego. Na półgodzinne spacery do plaży nie miałem najmniejszej ochoty i ostatecznie wylądowałem w Międzywodziu. W długi weekend listopadowy może bym został - odpada konieczność noszenia plażowego sprzętu, więc takie wędrówki byłyby do przyjęcia.